Czego się zlękniesz w nadbałtyckiej stronie?
„Lokis” Janusza Majewskiego to nie tylko udany i pełen uroku eksperyment z kinem gatunkowym w czasach mrocznych. Oglądany po latach, prowokuje też do refleksji nad osobliwościami literatury XIX wieku, zawiłościami lingwistycznymi, a przede wszystkim nad specyfiką mitologii bałtyckiej.
„Lokis. Rękopis profesora Wittembacha” – bo tak brzmiał pełny tytuł – miał premierę we wrześniu 1970 r. Obsada była imponująca. W rolach głównych wystąpili: Edmund Fetting, Józef Duriasz, Gustaw Lutkiewicz, Małgorzata Braunek i Zofia Mrozowska; a wspomagali ich w epizodach: Bogusz Bilewski i Hanna Stankówna. Muzykę do filmu skomponował Wojciech Kilar. Mimo to dzieło Majewskiego gości dzisiaj w ramówkach kanałów telewizyjnych bardzo rzadko. A szkoda, był to bowiem pierwszy kinowy film grozy zrealizowany w Polsce po wojnie. Trzeba tu przypomnieć, że polska kinematografia 20-lecia międzywojennego miała na tym polu pewne zasługi, by wymienić choćby „Dybuka” Michała Waszyńskiego z 1937 r. Tak późne pojawienie się obrazu reprezentującego ten gatunek wynikało więc nie z braku tradycji, lecz z genetycznej niechęci władz PRL do wszelkich przejawów irracjonalizmu na wielkim ekranie. Być może „Lokis” mógł powstać tylko dlatego, że był ekranizacją. Kolejną w reżyserskim dorobku Janusza Majewskiego, a co ciekawsze – nie pierwszą adaptacją prozy tego samego francuskiego pisarza.
Literacki pierwowzór filmu
Pochodzący z zamożnej paryskiej rodziny Prosper Mérimée (1803–1870) był człowiekiem wielu talentów i pasji. Ukończył studia prawnicze, ale w tym samym czasie ze...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta